Droga minęła szybciuteńko, na rozmowach o pracy głównie.
Wysiedliśmy i zaczęło padać:/ postanowiliśmy zjeść śniadanie i usiąść na chwilę, ale Adam nie potrafi tak! nie usiedział nawet pół minuty i już biegał po ludziach i zapytywał po niemiecku czy nie jadą w naszą stronę:)
No i nie zdążyłam zjeść bułki, a już jechaliśmy z panem Zbyszkiem.