Im dłużej trwała nasza podróż, tym bardziej zachowywaliśmy się jak rasowi włóczędzy:)
W drodze pociągiem na lotnisko, przy okazji przesiadki zjedliśmy bułki popijając piwem na... środku ronda. Auta jeździły dookoła, policja też i wcale się nie zatrzymali.
Na lotnisku nastąpiło wielkie przepakowywanie, jedzenie resztek pożywienia połączone z konsumpcją wszelkich alkoholi, które zostały a nie dało się wziąć.
Lot minął bardzo spokojnie.