Kolejnego dnia pojechaliśmy na dworzec autobusowy i stamtąd do miasteczka Samana znajdującego się na półwyspie o tej samej nazwie. Warto tu wspomniec, że przez Internet zarezerwowaliśmy bilety na 13.00, a jak przyjechaliśmy na dworzec ok.12.00, to pani w okienku powiedziała że najbliższy autobus jest o 14.30. Chyba dla nich nie ma różnicy czy poczekaja pół godziny czy 3, więc my tez usiedliśmy i czekaliśmy. Poza tym podroz autobusem Caribe Tours była niedroga, szybka i komfortowa, także polecam tę firmę do poruszania się po Dominikanie.
Zatoka koło półwyspu Samana to miejsce, gdzie od stycznia do marca przypływają wieloryby i można je obserwowac. Niestety nikt nas nie poinformował,że wieloryby są od 14 stycznia…. I że przyjemność ich zobaczenia kosztuje $50 od osoby…. Chyba więc wieloryby zostawimy sobie na następny raz.
Miasteczko Samana jest znacznie przyjemniejsze niż stolica. Jest pieknie położone nad zatoką, jest o wiele mniej smieci, ludzi i hałasu. Jezdzi tu strasznie duzo motorow i fukncjonuja tez motorowe (raczej jednoosobowe) taksówki. Byliśmy w Samanie 1,5 dnia, z czego przez 80% czasu lał deszcz. Ale mimo to było tak ciepło, że bez problemu można było zwiedzać okolicę. Byliśmy na takich małych wysepkach, gdzie można dojść mostem nad zatoką. Wyglądało na to, że okres świetności miały one za sobą, bo co prawda było tam dużo ławeczek, różnych zabudowań itd., ale wszystko było w ruinie. Zastanawialiśmy się dla kogo to zostało zbudowane i kto z tego korzystał, kiedy to wszystko było jeszcze nowe i piękne.
Poza tym, to nie ma tutaj zbyt wiele do robienia, jeśli nie chce się kupować wycieczek fakultatywnych, więc 2-3 dni w tej miejscowości uważam za całkowicie wystarczające. Nie ma nawet porządnej plaży – do najbliższej trzeba iść z 20 minut i jest malutka. Tak więc po 5 dniach na Dominikanie jeszcze ani razu nie kąpałam się w morzu i nie leżałam na plaży! Dzisiaj przenosimy się do miejscowości Las Terrenas – może tam się poszczęści pod tym względem :)