Do miasteczka dotarlismy rano. Niestety padalo. To sprawilo, ze WSZEDZIE bylo bloto po kolana. Wydaje mi sie ze Puerto Lopez wygladalo jeszcze gorzej niz miasta dominikanskie. Oczywiscie nie wiem czy cokolwiek jest w stanie przebic slumsy w Santo Domingo, ale pomijajac ten rejon, Puerto Lopez chyba bije na glowe kazde dotychczas widziane przeze mnie miasto, zarowno pod wzgledem brzydoty, jak i "zapachu".
Jak napisalam - kiedy pada (a pada czesto, jak wszedzie w okolicach rownika), wszedzie robi sie bloto. Nie ma tam zbytnio asfaltu na ulicach, a jesli jest to raczej jego skrawki i same dziury. Chodniki tez istnieja raczej szczatkowo, a przeciez czasem trzeba przejsc przez ulice. Kiedy wiec chcesz gdzies isc, kiedy pada / padalo, to lepiej ubrac gumowce, bo bedziesz po kolana w blocie (i duzo ludzi to robi, ale sa tez panie w bucikach na obcasikach uwalonych w blocie po calosci).
Oczywiscie bloto to nie wszystko, ale juz nie bede sie rozpisywala o smieciach, itd. Natomiast nasza teoria, ze w upalnych miejscach ludzie sa leniwi sie potwierdzila. W Puerto Lopez znow napotkalismy mase ludzi siedzacych przed domem i robiacych nic. Natomiast co robia dzieci o 10-11 rano na ulicach jest do tej pory dla mnie tajemnica.
To byl tez pierwszy raz, kiedy bylismy nad Pacyfikiem i rzeczywiscie plaza jest czarna. Oczywiscie nie doslownie czarna, ale piasek jest szary i bardzo drobniutki przez co woda jest nieprzezroczysta i praktycznie czarna. Ale za to plaza OGROMNA. Woda trudno powiedziec, czy jest czysta czy nie przez jej barwe, ale bliskosc portu i zapach w niektorych miejscach swiadcza o tym, ze chyba za czysta nie jest. A piasek jest tak drobny, ze przykleja sie do suchej skory i nie da sie z niego po prostu obtrzepac, trzeba brac prysznic.
Poza tym po miescie jezdza ciekawe mototaksowki, ktore wygladaja jak riksze rowerowe. Ale ceny mieli bardzo zblizone do normalnych taksowek, wiec nie korzystalismy z nich. Nie bylo zreszta potrzeby. Chcielismy natomiast wypozyczyc rowery i liczylismy na podaz i ceny zblizone do Banos. Niestety okazalo sie, ze sie grubo pomylilismy.... w miescie byly 2 wypozyczalnie rowerow i jedna strzelila cena z kosmosu, poszlismy do drugiej, a oni chcieli jeszcze wiecej! (ok. $15 za dzien, przy czym bylo juz popoludnie, a ok. 6 robi sie juz ciemno).
Ogolnie wiec wybrzeze nam sie nie podobalo. Nie skusilismy sie na zadna z wycieczek organizowanych przez miejscowe biura podrozy, moze to by zmienilo nasza opinie. Bartek troche sie rozchorowal, moze od nadmiaru slonca... Poza tym bylo upalnie i brudno czyli zupelnie odwrotnie niz w gorach. Po 2 dniach postanowilismy wiec wrocic w gory :)