A potem...
zawiózł nas na świetną stację 100km na południe od Monachium, tuż pod granicą z Austrią (zrobił to specjalnie dla nas!) i na koniec dał 20 euro na kawę:) wypiliśmy ją wspólnie z innymi napotkanymi autostopowiczkami i wychodząc ze stacji usłyszeliśmy rozmowę po polsku. Była to dość młoda pani ze starszym panem, zapytaliśmy czy nas nie wezmą i się zgodzili, a jechali do... Włoch! Co za szczęście:)
Pani okazała się być kolejną Polką prowadzącą biznes w Niemczech (może ktoś chce być opiekunem osób starszych?:D) i ... zdobywczynią Mount Everest!!!
Jej ojciec (ten starszy pan) był wieloletnim kierowcą i po słupkach przy drodze rozpoznawał odległości do wszystkich miast i stacji benzynowych. Jechało się szybko, przyjemnie i nawet się przespałam 15 minut:)