W tej wiosce znajduje sie wejscie do parku narodowego i zaczyna sie szlak na najwyzszy szczyt Karaibow - Pico Duarte (3175 m.n.p.m.). Przeczytalismy wczesniej w internecie, ze wynajem obowiązkowego przewodnika kosztuje ok. 80zl za dzien i ze standardowo idzie sie 3 dni. Liczyliśmy na to, ze uda nam sie te cene stargowac i chcielismy zrobic te trase w 2 dni, bo miala 20 km w jedna strone. Na miejscu okazalo sie, ze:
a) pan przewodnik i tak bierze kaske za 3 dni, nawet jakby poszedl na jeden, bo "taka jest norma",
b) nie ma mowy o stargowaniu ceny ponizej 80 zl,
c) pan przewodnik nie rusza sie bez muła, ktory bedzie niósł jego rzeczy i moze nawet jego samego (kolejne 30 zl/dzien),
d) pan przewodnik chce dodatkowa kase na jedzenie dla siebie w gory (tak jakby będąc na dole nie musial jesc).
Wobec powyższego stwierdzilismy, ze ich nute lubimy, ze są okropnymi zdziercami i niech sie wypchaja swoimi normami. Przez caly dzień pokrecilismy sie po okolicznej wiosce i górach. Bylo to pierwsze miejsce, gdzie większość ludzi poruszala sie konno i naprawde wioska wygladala jak koniec swiata.
Dla infornacji tych, ktorzy chcieliby wchodzic na Pico Duarte - jak sie czlowiek z nimi potarguje i troche tam przeczeka, to mozna to zrobic za ok. 320 zl (3300 pesos). W tym jest przewodnik, jego mul i wyzywienie oraz opłata za wejscie dodatku narodowego. Oczywiscie im wiecej osob, tym niższa kwota na osobę.
Po tych niezbyt milych doswiadczeniach z dominikanskimi goralami zdecydowalismy, ze reszte czasu spędzimy w Boca Chica - najblizszej lotnisku i stolicy plazy.