Zatrzymalismy sie w tym trzecim co do wielkosci miescie Ekwadorze tylko na 1 noc i kawalek dnia. A szkoda! Bo Cuenca jest przeuroczym miastem i do tej pory nie potrafie stwierdzic ktore mi sie bardziej podoba - Quito czy Cuenca.
W Cuence jest chyba troche mniej tego wszystkiego, placow, kosciolow, atrakcji, itd. Ale jest tam za to dlugi bulwar nad piekna rzeka, gdzie mozna sie przechadzac albo lezec na trawie. W srodku miasta sa tez kolejne ruiny inkaskie, polaczone z muzeum (budynek paskudny, az bil po oczach kontrast miedzy ruinami i ogrodem a socjalistycznym i czarnym budynkiem muzeum) i czyms a la ogrod botaniczny. Niestety my bylismy w Cuence w niedziele, wiec wszystkie muzea byly zamkniete.
No i rynek (glowny plac) - przede wszystkim masa zieleni, w Ekwadorze chyba jest tak w wiekszosci miast. Na jednej ze scian jest ogromna katedra z niebieskimi kopulami, a w srodku jakze by inaczej, pomnik Jana Pawla II.
Poza tym wzdluz wielu uliczek w centrum ciagna sie ladne kamienniczki w stylu kolonialnym, naprawde mozna chodzic i chodzic. Tym bardziej jak sie trafi na sloneczna pogode tak, jak my (chyba pierwszy raz w Ekwadorze).
Popoludniu wyruszylismy w droge nad morze.