Kiedy zawitalismy do Bogoty drugi raz, juz nie bylismy nia zachwyceni. Wlasciwie to wrecz odwrotnie - stwierdzilismy, ze jest okropna. Po tym, jak wygladal Ekwador, wlacznie z jego stolicą, Bogota wydala nam sie strasznie brudna, zakorkowana, hałaśliwa, strasznie droga i po prostu brzydka. Ale od poczatku.
Jak wczesniej pisalam, w Bogocie mielismy uczestniczyć w 2,5-miesiecznym projekcie organizowanym przez AIESEC, polegajacym na pracy z dziecmi w szkołach. Razem z nami bylo 16 osob z roznych krajow majacych robic to samo. Z roznych wzgledow postanowilismy zrezygnowac z udzialu w tym projekcie, z czego glownym powodem bylo samo miasto. Kazdy wolontariusz zostal umieszczony w rodzinie, z ktora mial mieszkac. Bartek zamieszkal w zachodniej czesci miasta, 13km od centrum, do ktorego dojazd zajmowal mu godzine w czasie, kiedy nie bylo korkow! Natomiast ja zamieszkalam...w innej miejscowosci, oddalonej od Bogoty ok.50 km (wraz z jeszcze jedna Polka - Marlena) i dojazd do centrum zajmowal mi 1,5-3h! Odleglosc miedzy nami, gdybysmy chcieli sie odwiedzic, to 4h W JEDNĄ STRONĘ! Jak dla mnie spedzanie codziennie 5h w zatloczonych autobusach, gdzie musialam sie kurczowo trzymac za torebke (o tym zaraz) i wdychac spaliny (o tym tez) mijalo sie z celem. Z tych i innych powodow zrezygnowalismy po tygodniu pobytu w Bogocie. Tydzien ten byl jednak bardzo owocny w obserwacje, tak owocny, ze nie jestem w stanie opisac tu nawet polowy z nich.
Najpierw kilka slow o bezpieczenstwie. Osobiscie ani ja, ani Bartek nie spotkalismy sie z żadną nieprzyjemną sytuacja w Bogocie, jednak słowem,jakie najczęściej padalo z ust wszystkich ludzi tam było "peligroso" czyli "niebezpieczny". Nie wolno ci byc na ulicy jak jest ciemno bo to niebezpieczne, nie wolno ci chodzic ta ulica, bo to niebezpieczne, jestes w miejscu publicznym, to trzymaj swoją torebke, bo cie ktos okradnie, nie wolno jezdzic komunikacją miejską wieczorem, bo cie obrabuja... itd. itd. I te wszystkie uwagi to nie były jednorazowe ostrzeżenia, słyszeliśmy je dziesiątki razy w ciągu tego tygodnia od wielu roznych ludzi. Raz wracalysmy z Marlena do domu o 20 i podczas kilkunastominutowej jazdy autobusem 2 osoby nas zapytaly czemu jestesmy same i ostrzegly zebysmy nie opuszczaly przystanku przy przesiadce.
Trzecim po odleglosciach i bezpieczenstwie ogromnym minusem Bogoty jest ruch uliczny. I juz nie chodzi tylko o ciagle stanie w korkach (i naprawde uwierzcie mi, ze nasze polskie pojecie korka jest wyolbrzymieniem tego slowa, w porownaniu do tego jak wielki moze byc korek i ile czasu mozna w nim spedzic) i o to, ze jest to przeogromne miasto. Chodzi o spaliny. Tam nie ma czym oddychac! Spaliny sa wszedzie, widac je w powietrzu i czuc caly czas i nie mozna sie do tego przyzwyczaic - ja po kilku dniach nadal je czulam. Ciekawym zjawiskiem jest to, ze w Bogocie jest bardzo malo samochodow. 90% ruchu ulicznego to taksowki i co gorsza stare, rozwalajace sie kopcace czarnym dymem autobusy, ktorych jest mnostwo. To wlasnie im miasto zawdziecza te olbrzymia ilosc swiezego powietrza ;]
Ceny ksiazek w Kolumbii powalaja na kolana i tylko ceny alkoholu im dorownuja. Ksiazka Paolo Coelho kosztuje tu... 100zl, sa tez drozsze. Najtansze wino 40zl, a 0,5l wodki ok. 70zl. Nie wiem czy juz pisalam, za litr benzyny trzeba zaplacic niecale 5zl.
Zjawiskiem mogacym wywolac szok kulturowy sa natomiast toalety. W wiekszosci krajow w Ameryce Poludniowej (a na pewno we wszystkich, w ktorych my bylismy) nie wolno wrzucac do toalety papieru! Zakaz bierze sie stad, ze maja w rurach zbyt niskie cisnienie i latwo sie zatykaja. Ludzie sie do owego zakazu stosuja. Skutkuje to tym, ze kosze na smieci w ubikacjach pelne sa zuzytego papieru toaletowego, mysle ze dalszy komentarz jest zbedny :D
O Bogocie mozna oczywiscie powiedziec tez dobre rzeczy. Przede wszystkim sa to naprawde wysokie gory. Od wschodu miasto graniczy m.in. z gorami Moncerrate i Guadelupe, za ktorymi rozciaga sie dalej cale pasmo zielonych szczytow. Z gory jest niezly widok - z jednej strony rozciaga sie cale miasto, a z drugiej niczym niezmacona zielen. Na szczycie Moncerrate jest kosciol, droga krzyzowa i kilka innych budynkow, m.in. restauracje i mozna tam wejsc pieszo specjalnie zrobiona sciezka albo wjechac wyciagiem (w dwie strony 28zl od osoby). Cena wyciagu swiadczy,ze tylko mieczaki nim wjezdzaja :P wiec my weszlismy! Po raz kolejny, na wysokosci ponad 3000 m.n.p.m. nie bylo latwo. Na sciezce co kilkadziesiat metrow stoi 2 policjantow, wiec chyba nie bylo tam zbyt bezpiecznie wczesniej. A propos, na gore Guadelupe, gdzie znajduje sie figura Jezusa mozna wejsc tylko w pierwsza niedziele miesiaca, bo w pozostale dni jest bardzo niebezpiecznie...nie mam pojecia, jak to dziala, moze w ten jeden dzien tez obstawiaja policja cale wejscie?
Co warto zobaczyc w Bogocie oprocz widoku z Moncerrate? My bylismy w 3 muzeach. 2 z nich, Muzeum Militarne i Muzeum Policji, to wlasciwie takie muzelatka, ale za to za darmo i z mila obsluga. W Muzeum Policji poznalismy nawet jego dyrektora, ktory wiedzial nawet duzo o historii Polski i w niej byl. Jedna z najwiekszych atrakcji Bogoty jest natomiast Muzeum Zlota. Na kilku pietrach mozna tam znalezc cuda sztuki inkaskiej, wlaczajac to setki eksponatow ze zlota, naprawde imponujace. Poza tym mozna troche sie poprzechadzac po centrum (Plaza Bolivar) z pieknym kosciolem na tle gor i po dzielnicy kolonialnej (Candelaria). I koniec - w Bogocie nie ma co robic poza tym, no chyba, ze imprezowac, ale to nie jest tanie. Moim zdaniem na zwiedzenie tego miasta spokojnie wystarcza 2 dni, jeden dzien na spacer po centrum + Muzeum Zlota, drugi dzien na Moncerrate + np. inne muzea albo kolejny spacer po miescie. Jak dla mnie to dobra atrakcja moze byc jeszcze planetarium, ale obecnie jest zamkniete.
W miasteczku, gdzie mieszkalam przez 3 dni, Zipaquira, jest ten drugi na swiecie obok Wieliczki, podziemny kompleks w kopalni soli (katedra z tego, co slyszalam, ale niestety nie mialam czasu tam pojsc, a podobno jest pieknie.