W weekend postanowiliśmy wybrać się na 2-dniową wycieczkę na wschód, w stronę rzeki Eufrat. Pierwszym miastem jakie odwiedziliśmy była Sanliurfa - miejsce urodzenia Abrahama - proroka wszystkich religii.
Co tam ciekawego? No meczet jak wszędzie:D koło meczetu były stawy w których pływało PEŁNO, naprawdę PEŁNO karpii! Woda była aż czarna! można było je karmić zakupionym za grosze pokarmem. Następnie udaliśmy się na zamek, a właściwie ruiny zamku. Wygląda to mniej więcej tak, że na wysokiej górze są pozostałości murów zamku, można tam sobie wejść, pospacerować (my to robiliśmy w południe, czego definitywnie nie polecam:/) i następnie zejść przez jaskinie w dół. W tym zamku znajduje się podobno jaskinia, w której urodził się Abraham.
Wypiliśmy pepsi za 10zł i na tym zakończyła się najnudniejsza część wycieczki:)
Część grupy odłączyła się, aby wrócić do Gaziantep, a my postanowiliśmy poszukać taniego jedzenia. Zapuściliśmy się w nieturystyczną część miasta i pytając ludzi: "kebap, kebap?" spotkaliśmy pana, który mówił po angielsku (hurrraaa!). Okazało się, że ów pan mieszkał przez 30 lat w Bostonie w USA i prowadził tam restaurację fast food. Zaproponował nam, żebyśmy kupili składniki obiadu i ugotowali to u niego w domu, pomysł nam się spodobał i tak też zrobiliśmy:) obiad był super bomba przepyszny!!!!! może dlatego, że go sami zrobiliśmy? zwykłe warzywa i mięso, a tyle radości:) co ciekawe: warzywa zapieka się w dużych, okrągłych, płaskich, blaszanych naczyniach, ale nie u siebie w domu, tylko w... piekarni (!). Przygotowujesz obiad i zanosisz go do piekarni i oni Ci go pieką w piecu w zamian za to, że kupisz u nich chleb (czyli takie placki typu pita, bo oni tu nie mają za bardzo normalnego chleba). Także poczekaliśmy, pogadaliśmy i postanowiliśmy ruszać dalej - nad jezioro znajdujące się nad wielką tamą na rzece Eufrat (tama utorzyła jezioro).
Zanim opuścimy Sanliurfę chciałabym się jeszcze wypowiedzieć na temat tureckiego "PKSu". Z Gaziantep do Urfy jechaliśmy koło 2h (czyli podejrzewam, że koło 100km) klimatyzowanym, nowoczesnym autobusem, w którym był steward i podawał darmowe napoje!!! Kosztowało to koło 20zł, czyli tak samo jak w PL;] także moi drodzy, w tej kwestii jesteśmy 100 lat za Turkami:P
Mało tego! Ów steward okazał się moim wielbicielem:/ dostałam różową różę, w słowniczku pokazał mi słowa: "ja", "ty", "miłość" i zrobiliśmy sobie zdjęcia. Potem chyba zaczął snuć plany, bo zapytał (za pomocą słowniczka oczywiście) czy jestem zaręczona lub mężata, ale niestety nasza miłość została brutalnie zniszczona, kiedy dotarliśmy na miejsce i opuściłam autobus:D