Zanim wróciłam do domu, to oczywiście musiało się coś stać - auto się zepsuło:]
także wróciłam z Andreą i Canem na stopa, szybko i bez problemów:)
bez problemów dopóki nie weszłam do domu i nie zmierzyłam gorączki:/ miałam ponad 39 stopni, trzęsłam się z zimna, czułam się tragicznie. Przeleżałam całe popołudnie w łóżku, a Andrea robił mi okłady, herbatki i grał na gitarze;) wieczorem poszłam na spacer na plażę nieopodal, a potem było jeszcze gorzej... w nocy dostałam kolejnego ataku gorączki - wyłam z bólu i ze zmęczenia, a najgorsze było to, że wtedy właśnie wyjeżdzaliśmy do Gaziantep... 500 km w samochodzie, gdzie było o 1/3 za dużo ludzi, przez całą drogę nie mogłam się nawet oprzeć o oparcie! i znów myślałam, że umrę;] to była zdecydowanie najgorsza podróż mojego życia.