Życie wolontariusza płynie baaardzo powoli:) nikt się z niczym nie spieszy, wszystko jest "tomorrow".
Troszkę pracujemy, uczęszczamy na nasze kursy i pilnie się uczymy:) Na przykład dwa razy w tygodniu mamy kurs wspinaczki i w niedalekiej przyszłości pojedziemy na obóz w góry na 2 dni popraktykować:)
Uczymy się również tańców tureckich, języków, mozaiki, itd itd. W piątki będziemy malować ściany w różnych miejscach w mieście w kolorowe wzory:)
Czasami wieczorem idziemy do pubu, gdzie gra turecka muzyka na żywo, jest to niezwykle klimatyczne, szczególnie, że siedzi się pod gołym niebem:) dziś wieczorem mają nas zabrać do "Szekspira" - kolejnego ciekawego pubu:)
Zaczęliśmy również gotować, ponieważ pani kucharka od nas uciekła:D tak więc nauczyłam się robić włoską lasagne, turecki menemek, jadłam hiszpańską paellę, a dziś mam nadzieję zjeść coś macedońskiego:D
Przez ostatnie 3 dni mieliśmy gości - 3 dziewczyny z Batman (Czeszka i 2 Litwinki) oraz 2 polskich chłopaków z Ankary. Pokazaliśmy im nasze cudowne miasto, parki, zamek. Wczoraj spędziłam super fajny dzień z dziewczynami - spacerowałyśmy po mieście, po starym bazarze, relaksowałyśmy się przy najlepszej shishy w moim życiu o smaku arbuza, zajadałyśmy winogronka na trawce i baklawę w parku:)
Wczoraj wieczorem przyjechały dwie kolejne wolontariuszki z Polski. Biedne dziewczynki nie mają bagażu, bo nie został odprawiony w Stambule:/
Pozdrowienia dla mamy Marty - Pani Ani! :)