Bardzo późnym wieczorem dotarliśmy do naszego dzisiejszego celu - słynnej Palmiry. Słynnej z wykopalisk archeologicznych i ogromnej połaci ruin starożytnego miasta. Sama Palmyra leży na środku pustyni (jak zwykle "in the middle of nowhere":D) jednak w środku dnia jest tu masa turystów! Nawet spotkaliśmy polską wycieczkę =)
Najpierw pojechaliśmy na cytadelę górującą nad miastem. Była ona oczywiście zamknięta ale i tak podobno w środku nie ma nic ciekawego. Za to z zewnątrz była przepięknie oświetlona, widok na miasto też był ładny, ale ruiny niestety nie były zbyt widoczne z powodu złego oświetlenia:/ Odtańczyliśmy jakieś arabskie tańce, pobiegaliśmy po murach i pojechaliśmy do hostelu.
Hostel był całkiem miły:) zapłaciliśmy za niego po 250 SYP, każdy miał swoje łóżko w pokoju i łazienkę, także w porównaniu do tego, czego się spodziewaliśmy - wygoda. W nocy paliliśmy nargile i piliśmy piwko, a Arabowie dręczyli mnie, żebym z nimi tańczyła:/
W środku nocy pojechaliśmy na starożytne ruiny. Zrobiły na mnie przeogromne wrażenie! Wszystko jest niesamowicie ogromne, monumentalne i kiedy pomyślisz, że tą drogą kilka tysięcy lat temu jeździły rydwany, przechadzał się cesarz (czy sułtan), to już w ogóle zapiera dech w piersiach. Co jest najlepsze? Że wszystko to jest całkowicie niezabezpieczone! Po tym wszystkim można chodzić, skakać, siadać a nawet to przesuwać! I nikt tego nie pilnuje! Jak się uprzesz, to podjedziesz autem i sobie zapakujesz kolumnę z drugiego tysiąclecia przed naszą erą..... Taka jest Syria :]
Przepiękne zdjęcia panoramiczne można obejrzeć na:
http://en.wikipedia.org/wiki/Palmyra (u dołu strony)