Pan był Rumunem i wydawał się mówić po niemiecku. Ale Adam jakoś nie mógł się z nim dogadać:) Śmiałam się tak, że aż mnie brzuch bolał. Szczególnie kiedy okazało się, że pan tirowiec zna nawet odrobinę języka polskiego! Ze względów poprawności językowej nie umieszczę tutaj tego kwiecistego wyrażenia;]
No i wysiedliśmy! Na stacji, gdzie stały chyba 4 inne pary i było totalnie mało samochodów. Był to takie nasz pierwszy typowy włoski Auto Grill - stacja benzynowa, sklep całodobowy, restauracja i wielki parking. Tylko co z tego, jak kwitliśmy na nim pół nocy?
Większość aut przyjeżdżała zapakowana po 4 osoby, albo młodzież na disco gdzieś w okolicy, tiry stały (bo weekend) no i pora nie sprzyjała.
W końcuuuu nie wiem po jakim czasie zgodził się nas wziąć jedyny odjeżdżający tir (ciekawe co on wiózł?).