Noooo tutaj komunikacja była jeszcze gorsza! Pan był Grekiem i nie mówił w żadnym innym języku. Był natomiast bardzo miły na migi;]
Drogę z nim wykorzystaliśmy na sen, ale mój był bardzo niespokojny. Mieliśmy dojechać z nim aż do Wenecji i stamtąd drogą nad morzem już tylko w dół. Postanowiliśmy jednak wysiąść koło Padwy, żeby poruszać się wzdłuż autostrad. Czy to był błąd? Któż to wie...
Na Auto Grillu pod Padwą spędziliśmy pół nocy. Samochody przyjeżdżały (z reguły zapakowane 4 osobami) i odjeżdżały. Widzieliśmy "bagażnik parties" (ludzie ubrani jak na imprezkę do klubu siedzący w/przy samochodach) oraz ludzi w różnych stanach upojenia:]
Kręciliśmy głupie filmiki (do wglądu na http://www.facebook.com/#!/magdalena.kubiak?v=app_2392950137) i naprawdę zaczynało się robić z nami źle. Aż w końcu zobaczyliśmy takiego awangardowego kolesia, który wyszedł ze sklepu. Powiedziałam "Adam, ten koleś by nas wziął, ale już sobie poszedł" i dobrze że Adam go zawołał, bo rzeczywiście nas wziął!!!
Jechał ze swoją dziewczyną i był muzykiem. Wybierają się nawet na koncert do Polski. Ich nazwa to Postalmarket Babies. Byli suuuuuper:) wyluzowani, sympatyczni, zaprosili nas do swojego domu na noc, ale nie skorzystaliśmy, bo przecież trzeba było wygrać ten wyścig! (akurat:P)