O 9 rano przybył do nas nasz przewodnik, zjedliśmy śniadanko (tylko my, bo on miał Ramadan) i wyruszyliśmy na zwiedzanko. W pierwszej kolejności udaliśmy się do tego wielkiego meczetu - Umayyad Mosque (po drodze zahaczając o dziadka który rozdawał stroje dla kobiet i ciągle mu były za krótkie!). Ten meczet jest jednym z najważniejszych dla wyznawców Islamu. Jest unikalny jeśli chodzi o architekturę i stanowi od wieków wzór dla budowniczych innych meczetów. Budowa tego meczetu trwała około 10 lat, działo się to w VII wieku p.n.e. Ma on 3 wieże - minarety, a w środku przeogromny dziedziniec, gdzie się znajdują mozaiki. Mozaiki są tak przepiękne, ze nie da się ich opisać! ogólnie ten meczet zrobił na nas ogromne wrażenie, spędziliśmy tam około godziny.
A w międzyczasie... ja zaczęłam czuć się paskudnie źle:/ czułam się, jakbym miała gorączkę - potwornie słabo, było mi niedobrze i po jakimś czasie nie miałam siły ani chodzić po mieście (zresztą i tak chodziliśmy po tych samych ulicach co wczoraj wieczorem), ani nawet siedzieć! Dlatego też postanowiłam iść do jakiegoś hostelu i się przespać 2 godzinki. O 4 mieliśmy pociąg do Aleppo. tak tez zrobiłam. W hostelu było całkiem spoko (poza Arabami, którzy próbowali mnie całować:/) i sobie troszkę odpoczęłam.
Po 3 pojechaliśmy na stację kolejową. Kupiliśmy bilety na pociąg 1 klasy do Aleppo (4h drogi, ale potem okazało się, że 5) za 20zł! Ale proszę Państwa.... co to za pociąg! Standard lepszy niż w samolocie! Wszystko nowiutkie, pachnące, siedzenia komfortowe, klimatyzacja (która pod koniec okazała się zmorą - mając gorączkę zmarzłam na kość), telewizor i steward roznoszący napoje (mimo Ramadanu) i słuchawki do tv (ale nie działały). Byłam w szoku! Po tym bajzlu, który zobaczyłam w tym kraju ten pociąg był jakby z innego świata:) w pociągu spotkaliśmy Polaka Damiana, który uczy w liceum w Anglii Angielskiego i ma 180 dni wakacji w roku! Właśnie powoli wracał z podróży po Środkowym Wschodzie.
Czułam się coraz gorzej, dlatego postanowiłam od razu po przyjeździe do Aleppo poprosić Jameela o zabranie mnie na stację autobusową, bo chciałam dostać się do Gaziantep jeszcze tego samego dnia. Ewelina tez zaczęła czuć się źle, więc też wolała wracać.